piątek, 15 kwietnia 2011

Bezduszne skurwysyństwo i całkowity brak emocji.

Brak poszanowania dla biednych, niechęć wyciągnięcia pomocnej dłoni, dbanie tylko o swój własny interes.

Tak zachowują się ludzie oddani tylko samym sobie.

Jest taki polski raper AJKS. Właściwie to fani rapu nie specjalnie tego gościa lubią słuchać, ale jego muzyka to taki rap. Bardzo fajny swoją drogą... jak się nie bierze przesłania dosłownie. W pewnym momencie jednak "emocjonalne gówno" jak on sam toto nazywa staje się nie do zniesienia.

Do czego dąży ten pan?
W wywiadach często podkreśla że namawia do rewolucji!
Wiemy z historii co to jest rewolucja tak. Np rewolucja marksistowska. Która była pięknie opisana, naukowym językiem przez jednego filozofa. Ów filozof wiedział o czym mówi, szkoda tylko że to nie on był przywódcą rewolucji, może wtedy nie byłoby takiej tragedii.
Znany coraz szerzej raper, jest zadeklarowanym anarchistą. Czyli kocha walność, jednocześnie nienawidzi kapitalizmu, bo to wg niego "prawo silniejszego", z trzeciej jednak strony marzy mu się kraj, gospodarka którego opierałaby się na "dobrowolnej wymianie". Rothbard dobrowolną wymianę nazywał kapitalizmem. Ale panu z AJKS nie chodziło bynajmniej o taką dobrowolną wymianę, która byłaby naprawdę dobrowolna.
Każdy kto ma choćby minimum oleju w głowie, wie że jeżeli dochodzi do dobrowolnej wymiany, to z czasem tworzy się sposoby na ułatwienie wymiany. Bo barter jest generalnie uciążliwy, (jakbym miał kupić strzelbę za 19 sztuk bydła, to by mi się nawet nie chciało z tym bydłem iść na targ) dlatego ludzie, którzy używali rozumu a nie pięści, wymyślili pieniądz.
Ergo : Dobrowolna wymiana = procesy rynkowe = ewolucja gospodarki z barteru na gospodarkę pieniężną = kapitalizm czystej wody!
Więc: nie kochamy kapitalizmu bo to "prawo silniejszego" a chcemy dobrowolnej wymiany, czyli kapitalizmu?! No nie, nie zgadza się coś.
A wiecie czemu?
Bo tu chodzi o taką dobrowolną wymianę, która będzie sterowana odgórnie. Przez tego kto był dokonał rewolucji.
Skąd taka nienawiść do wolności w tych nowych anarchistach? Ano stąd że to najczęściej dzieciaki, które nie zdążyły dojrzeć przed 30tką i mają pretensję do rządu że nie ma dla nich pieniędzy... ani nawet pracy. I tacy najbardziej skarżą się na "prawo silniejszego"!
A tak ogółem - Prawo - to będzie moja własna definicja - Jest to nic innego jak pozwolenie\zakazanie dane komuś. A żeby można było mieć prawo trzeba mieć kogoś silniejszego, kto to prawo ustanowi. Dlaczego? A bardzo proste. Bo jeżeli prawodawca byłby słabszy niż osoby, którym prawo się reglamentuje, to nikt by się nim nie przejął i nikt takiego prawa by nie respektował.
Ergo - prawo ZAWSZE należy do silniejszego. Może być one dane komuś słabszemu (tak jak to wygląda w polskim prawie relacji Osoba fizyczna - korporacja etc) ale ZAWSZE daje silniejszy - rząd, prezydent, król, księżniczka, okupant, dyktator, generał armii. Nie da się ustanowić prawa nie mając narzędzi do jego egzekucji. Dlatego zamiast płakać że jest "prawo silniejszego" było się zająć czymś bardziej konstruktywnym niż rzucanie butelkami w banki.

I to tak. Emocje biorą górę i ku uciesze młodych fanów AJKSa, namawiamy do rewolucji i wymordowania połowy ludzkości.

Nawet takie błahe nic, jak nazwanie przez J.K. Biedronki sklepem dla najbiedniejszych, tak poruszyło te delikatne duszyczki, że nagle wszyscy polecieli solidaryzować się z biednymi kupując w Biedronce. Cytując, a właściwie lekko parafrazując Rafała Ziemkiewicza - "Szkoda że Jarosław Kaczyński nie powiedział że samobójstwa są dla najbiedniejszych, ilu palantów mielibyśmy z głowy".

Tylko że jakby popatrzeć realnie, a nie emocjonalnie to widać jak na dłoni, że Biedronka ma najgorsze towary po najniższej cenie, ergo najbiedniejsi mogą sobie tam pójść i se coś kupić, mimo że są biedni.
Ja jestem przekonany że to poruszyło najbardziej studentów, szczególnie tych na garnuszku rodziców, bo oni z braku zajęcia jarają się takim czymś.

Czy osoby, które nie są skłonne do emocjonalnego podejścia są gorsze? No we antify tak. Bo są nietolerancyjni, nie pomagają etc. Nie rozdają swoich ciężko zarobionych (o przepraszam, ukradzionych, bo oni kradną) każdemu żebrakowi na ulicy, ani tym bardziej nie dają na wino.
Tym się różni dzisiejsza lewica (która generalnie z libertariańską ideą lewicową z XIXw nie ma nic wspólnego) od prawicy - prawica owszem, ma emocję i jakąś tam empatię, ale są rzeczy istotniejsze. A bardziej pomóc biednym mógłbym, wtedy, kiedy bym się dorobił większej kasy, a żeby to się stało musimy dać żyć kapitalistom - pracy będzie w brud. A nie jałmużna tylko możliwość zarobku jest najlepszą motywacją do wyjścia z moralnego dołka.

Już nawet litościwie zostawię temat gdybania AJKSa o potrzebie pomagania biednym i jednoczesnym szukaniem "zamordyzmu kościelnego" i jawnym atakowaniu instytucji Kościoła, która pomaga wielu bezdomnym i wielu rodzinom. O tym później, bo należy zastanowić się nad zależnością państwo - Kościół.
Jak znajdę czas to napiszę więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz